
Należąca do Sylveco, Rosadia, powstała z myślą o cerach naczynkowych, czyli również wrażliwych i reaktywnych, ze skłonnością do czerwienienia się. Czy warto zakupić ten olejek do demakijażu?
Coraz więcej osób znalazło złoty środek w myciu twarzy olejami. Ja nie wyobrażam sobie życia bez dwuetapowego oczyszczania, o którym pisałam ostatnio. Dzisiaj recenzuje dla Was kolejny produkt olejowy, olejek do demakijażu marki Rosadia. Na stronie znajdziecie już zrecenzowany kosmetyk tego typu od firmy Miya. Zapraszam też do przeczytania obu tych postów.
DANE TECHNICZNE

Opakowanie: Plastikowa butelka z pompką typu on/off
Pojemność: 150 ml
Cena: 21-35 złotych w drogeriach internetowych
Marka cruelty-free (zweryfikowana)
Polska marka
KONSYSTENCJA, ZAPACH, UŻYTKOWANIE

Zapach jest naturalny i jest to zapach charakterystyczny dla mieszanki olejów, ale jest łagodny i przyjazny, nie jest on jednym z tych naturalnych „śmierdziuszków”. Nie jest tak lekki jak olejki Miya czy Resibo, które obecnie używam, natomiast jego cięższa konsystencja nie wpływa na rozprowadzanie czy masowanie nim skóry. Czy ciężej go zmyć? Nie jest olejkiem typowo hydrofilowym, (czyli rozpuszczalnym w wodzie dzięki emulgatorom w składzie, jak na przykład Miya, choć jeden emulgator w składzie jest, to nie wystarcza, by zmyć go samą wodą, ze względu na mocną tłustość), więc trzeba usuwać go w nieco inny sposób. Po Miya przepłukiwałam twarz wodą i dopiero wtedy sięgałam po drugi etap oczyszczania (żel, czy piankę). Tak wygląda podręcznikowe dwuetapowe oczyszczanie. W jego przypadku szybko nauczyłam się, że będzie trzeba tę metodę lekko zmodyfikować, bo nie ma sensu, by między tymi dwoma etapami używać wody, ponieważ nic to nie wnosiło do procedury – woda go absolutnie nie rusza i nie zamienia w emulsję.
Używałam go na dwa sposoby.
Pierwszy: od razu nakładałam na niego kolejny produkt, tym razem oczywiście z detergentem (żel, czy piankę), a następnie jeszcze raz masowałam twarz i dopiero spłukiwałam wszystko wodą. Domywał się bez pozostawiania tłustego filmu, raczej bez problemu. Jedyne czego nie polecam, to domywać go „tłustawymi” produktami typu musy, mleczka itp. Taki produkt zawsze potrzebuje żelu albo pianki.
Drugi sposób, który dla wielu może być jeszcze atrakcyjniejszy: jeśli lubicie używać podczas mycia twarzy wszelkich gadżetów; szczoteczek, gąbeczek konjac, czy ręczniczków np. bawełnianych, czy szmatek muślinowych, to świetnie się składa, bo on doskonale idzie z nimi w parze, a stosując je z tym produktem zbierzecie od razu nadmiar jego tłustości i domycie go kolejnym etapem, będzie jeszcze łatwiejsze.
SKŁAD
Helianthus Annus Seed Oil – olej słonecznikowy,
Vitis Vinifera Seed Oil – olej z pestek winogron,
Ricinus Communis Seed Oil – olej rycynowy,
Coco-Caprylate – kokaprylan (emolient tzw. tłusty),
Lecithin – lecytyna, emulgator,
Tocopheryl Acetate – witamina E,
Aniba Rosaeodora (Rosewood) Oil – olejek eteryczny z drzewa różanego,
Pelargonium Graveolens Oil – olejek geraniowy,
Lavandula Angustifolia Oil – olejek lawendowy,
Citronellol – cytronelol,
Linalool – linalol

DZIAŁANIE I EFEKTY
Produkt bezapelacyjnie działa, jeśli chodzi o aspekty dokładnego demakijażu, oczyszczenia, odżywienia. Nie powoduje żadnych efektów ubocznych. Nawet pomimo faktu, że należy do typowo hydrofobowych produktów i jest cięższy niż olejki, które dotychczasowo używałam, nigdy mnie nie zapchał. Oczywiście nie liczcie na to, że ten produkt cokolwiek zrobi z widocznością Waszych popękanych naczynek, bo to jest mieszanka olei, która ma im nie zaszkodzić, a nie zredukować ich ilość. Od tego mamy sera, kremy i inne, w tym poważniejsze zabiegi kosmetyczne i nie ma co się łudzić, że jakikolwiek spłukiwany jeden kosmetyk rozwiąże sprawę. Rozszczelnione naczynka to poważny i głęboki (dosłownie i w przenośni) temat i ani żaden olejek ani żel do mycia twarzy nie uwolnią nas od niego. Sama jestem posiadaczką tego typu cery, więc wiem, jak ciężko o nią dbać.
Czy produkt ma jakieś wady? Mam do niego tylko jeden jedyny zarzut, a może po prostu oczekiwanie, które nie zostało spełnione. Mianowicie, nie oczyszcza tak dobrze porów jak wspomniany wcześniej w tym poście produkt z Miya, który szybko pozbywa się chropowatości na moim nosie spowodowanych zatkaniem porów, a używany sukcesywnie widocznie je oczyszcza. Tego mi bardzo brakowało, gdy go używałam, dlatego uważam, że był on w sam raz na raz – nie żałuję zakupu, ale już do niego szybko nie wrócę (chyba, że będzie w świetnej promocji). Nie jest to zły produkt, więc możecie sięgnąć po niego przy okazji dobrej ceny, jeśli może nie macie tak problematycznych porów na nosie jak ja ostatnio w tę zimę. No i lubicie gęste, konkretne mieszanki olejowe. Wtedy będziecie w pełni zadowolone.
Czy zainteresowało Was dwuetapowe oczyszczanie? Czy już zaczęłyście je wdrażać w życie? Jakie produkty do demakijażu Wy używacie? Czy są to mieszanki olejowe? Które konkretnie polecacie mi wypróbować?
Pola